Wydziergałam, uprałam, wysuszyłam.
A potem udałam się na miasto, by zrobić zdjęcia tego przełomowego swetra. Dlaczego przełomowego? Bo po raz pierwszy ani razu nie poszłam na skróty, cierpliwie sprawdzałam użyte w opisie techniki, wykonałam (i zblokowałam!) próbkę. Trzy razy prułam po kilka lub kilkanaście rzędów (raz, by naprawić błąd, drugi raz, by talia empirowa wypadła w korzystniejszym miejscu, trzeci raz dla lepszego zamknięcia oczek w rękawach). Oczka na dole próbowałam zamknąć na kilka sposobów, aż znalazłam właściwy. Nie odpuszczałam sobie i jestem zadowolona. Wzór Asi jest piękny, dobrze rozpisany i warto było się przyłożyć :)
Liczyłam, że się wyrobię i zrobię zdjęcia w poprzedni weekend. W sumie dobrze, że nie zdążyłam, bo temperatura koło 30 stopni raczej nie zachęciłaby mnie do wytrwałego pozowania w swetrze. Dziś natomiast aura wybitnie sprzyjała przechadzaniu się po moście i pod mostem. Naród przyzwyczajony do różnych blogerskich wybryków niemrawo reaguje na takie mini-sesje, co mnie bardzo cieszy :) Zawsze za to można liczyć na budowlańców... Panowie nudzący się na budowie bulwarów nad Wisłą oczywiście uznali, że marzę o ich głośno wyrażonej aprobacie. Na szczęście słuch stępiony przez głośne słuchanie muzyki pozwolił mi złapać sens wypowiedzi i nie zagłębiać się w szczegóły stylu ;)
Co zmodyfikowałam lub zrobiłam wedle swojego wyboru w miejscach, gdzie Asia zostawiała pole do popisu? Na dole karczka zamknęłam więcej oczek niż norma dla rozmiaru M wymagała. Poszerzanie dołu zrobiłam dopiero na odcinku bioder. Zamykałam oczka na dole tułowia metodą Jeny's surprisingly stretchy bind-off. Jest estetyczna, elastyczna i mniej z nią zachodu niż przy zamykaniu igłą sposobem włoskim (tubular bind-off). Do krzyżowania oczek w wędrujących warkoczykach używałam wykałaczek. Bardzo wygodne :) Przed nabraniem oczek z pachy obrobiłam ją szydełkiem oczkami ścisłymi. Potem zaczęłam zwężać rękaw trochę wcześniej niż wzór przewidywał, ponadto ujęłam po cztery oczka więcej niż mój rozmiar miał zapisane. I to by było na tyle, jeśli chodzi o inwencję własną. Asia robi szczegółowe opisy i czytelne schematy. Tak za rączkę, to ja lubię :))) Asiu, jeszcze raz dziękuję za możliwość testowania!
A teraz to, na co wszyscy najpierw zwrócą uwagę, po czym być może przeczytają powyższy tekst.
Zdjęcia, za które dziękuję Gosi.
Dane:
projekt: Nelumbo
rozmiar M
użyte włóczki: jedna nitka Silky Alpaca Fingering z Zagrody (400 m/100 g) plus dwie nitki Millefili Appeal (2900 m/100 g)
druty: 3,25 mm i 3 mm
A potem udałam się na miasto, by zrobić zdjęcia tego przełomowego swetra. Dlaczego przełomowego? Bo po raz pierwszy ani razu nie poszłam na skróty, cierpliwie sprawdzałam użyte w opisie techniki, wykonałam (i zblokowałam!) próbkę. Trzy razy prułam po kilka lub kilkanaście rzędów (raz, by naprawić błąd, drugi raz, by talia empirowa wypadła w korzystniejszym miejscu, trzeci raz dla lepszego zamknięcia oczek w rękawach). Oczka na dole próbowałam zamknąć na kilka sposobów, aż znalazłam właściwy. Nie odpuszczałam sobie i jestem zadowolona. Wzór Asi jest piękny, dobrze rozpisany i warto było się przyłożyć :)
Liczyłam, że się wyrobię i zrobię zdjęcia w poprzedni weekend. W sumie dobrze, że nie zdążyłam, bo temperatura koło 30 stopni raczej nie zachęciłaby mnie do wytrwałego pozowania w swetrze. Dziś natomiast aura wybitnie sprzyjała przechadzaniu się po moście i pod mostem. Naród przyzwyczajony do różnych blogerskich wybryków niemrawo reaguje na takie mini-sesje, co mnie bardzo cieszy :) Zawsze za to można liczyć na budowlańców... Panowie nudzący się na budowie bulwarów nad Wisłą oczywiście uznali, że marzę o ich głośno wyrażonej aprobacie. Na szczęście słuch stępiony przez głośne słuchanie muzyki pozwolił mi złapać sens wypowiedzi i nie zagłębiać się w szczegóły stylu ;)
Co zmodyfikowałam lub zrobiłam wedle swojego wyboru w miejscach, gdzie Asia zostawiała pole do popisu? Na dole karczka zamknęłam więcej oczek niż norma dla rozmiaru M wymagała. Poszerzanie dołu zrobiłam dopiero na odcinku bioder. Zamykałam oczka na dole tułowia metodą Jeny's surprisingly stretchy bind-off. Jest estetyczna, elastyczna i mniej z nią zachodu niż przy zamykaniu igłą sposobem włoskim (tubular bind-off). Do krzyżowania oczek w wędrujących warkoczykach używałam wykałaczek. Bardzo wygodne :) Przed nabraniem oczek z pachy obrobiłam ją szydełkiem oczkami ścisłymi. Potem zaczęłam zwężać rękaw trochę wcześniej niż wzór przewidywał, ponadto ujęłam po cztery oczka więcej niż mój rozmiar miał zapisane. I to by było na tyle, jeśli chodzi o inwencję własną. Asia robi szczegółowe opisy i czytelne schematy. Tak za rączkę, to ja lubię :))) Asiu, jeszcze raz dziękuję za możliwość testowania!
A teraz to, na co wszyscy najpierw zwrócą uwagę, po czym być może przeczytają powyższy tekst.
Zdjęcia, za które dziękuję Gosi.
Dane:
projekt: Nelumbo
rozmiar M
użyte włóczki: jedna nitka Silky Alpaca Fingering z Zagrody (400 m/100 g) plus dwie nitki Millefili Appeal (2900 m/100 g)
druty: 3,25 mm i 3 mm